Zastanawialiście się kiedykolwiek, co jest integralnym elementem tożsamości Waszej osoby? W moim przypadku odpowiedź nasuwa się sama, a odbywa się to w czasie części tysięcznej sekundy. Są nim góry. Na co dzień stają się skrzydłami, które umożliwiają mi latanie. Raz wyżej, raz niżej.
Einstein twierdził, że najpiękniejsze doświadczenie, jakie możemy mieć, to doświadczenie nieodgadnionego. Zawsze mam w głowie to zdanie, kiedy pakuję plecak. Choć po raz kolejny wspinam się na górę dobrze mi znaną, to za każdym razem pokazuje ona inne, dotąd mi nieznane oblicze. Nigdy nie wiem, co zastanę na miejscu. Chociaż globalnie znam aktualny stopień zagrożenia lawinowego, to lokalnie, przykładowo w drodze na Przełęcz Gankową, może być on zupełnie inny – o zgrozo(!) – wyższy. Sprawdzam prognozy pogody, zgodnie z teorią Muntera, ale są one jednak tylko prognozami, które się sprawdzą albo i nie. Może zobaczę widmo Brockenu, może efekt halo, a być może nasuną się tak gęste chmury, że będę musiał zawrócić. Doświadczenie nieodgadnionego.
Skąd na to wszystko wziąć czas? Gdzie odnaleźć chęci? Przecież ciężko jest rezygnować z czegoś, dokonując jednocześnie selekcji rzeczy ważnych pośród samych ważnych rzeczy. Chyba, że ma się swoje skrzydła. Wtedy wszystko staje się jasne. Wystarczy je rozwinąć i odfrunąć do sobie tylko znanego nieba…
Tekst: Łukasz Mucha
Fotografia: Rafał Raczyński